Stark Tower
& Valentine
The Key & Ania
Plac skokowy - Rosewood Ranch
Siedziałam na ogrodzeniu i czekałam na Valentine ze Stark
Tower i Anię z The Key’em. Po kilku minutach usłyszałam stukanie i moim oczom
ukazały się dwa rumaki i ich amazonki. Stark szła w pewnej odległości od ogiera,
który i tak był bardziej zainteresowany cukierkami w kieszeniach swojej
opiekunki. Dziewczyny wprowadziły konie na plac skokowy, a ja zamknęłam za nimi
furtkę w czasie gdy wsiadały. Ponownie zajęłam moje miejsce i przyglądałam się
koniom. Key machał głową sprawdzając wytrzymałość Anny, a Stark w miarę
grzecznie poruszała się po pierwszym śladzie. Konie poruszały się w przeciwnych
kierunkach by nie próbowały się doganiać. Obydwie amazonki wykonywały mało
skomplikowane ćwiczenia na rozciąganie i uelastycznienie wierzchowców.
- Kłusem. - Powiedziałam bacznie przyglądając się ogierowi.
Stoi u nas od niedawna i ten trening był jego pierwszym. Po
dodaniu impulsu przez Anię, bryknął, a potem ruszył kłusem machając głową.
Dziewczyna zwolniła go do stępa i ponownie zakłusowała, ćwiczenia powtarzała
dopóki nie odpuścił.
Zeskoczyłam z płotu i skierowałam się w stronę cavaletti
rozłożonych mniej więcej na środku placu, rozłożyłam je tak by pięć drągów
leżało płasko na ziemi.
- Zapraszam na drążki! - Zwróciłam się do Valentine, która
spokojnie kłusowała na Stark.
Dzięki dodanym łydkom, klacz płynnie pokonała przeszkodę
wysoko podnosząc kopytka. To samo zaobserwowałam w przypadku The Key'a. Pary
zmieniły kierunek poprzez pół wolty i najechały na belki z drugiego najazdu.
Wyszło równie dobrze. Podniosłam jedną stronę pierwszej belki i położyłam na
specjalnym podwyższeniu. To samo zrobiłam z drugą stroną drugiego drąga,
pierwszą trzeciego itd....
Rumaki musiały wyżej podnosić nóżki, ale nie było to dla
nich problemem. Po dwukrotnym pokonaniu przeszkody zostawiłam tylko jeden drąg,
który z dwóch stron ustawiłam na wysokość 25 cm.
- Skoczcie to z kłusa.
Stark mimo ogromnej chęci zagalopowania powstrzymała się i
poprawnie przeskoczyła niewielką stacjonatę. Niestety Key nie był na tyle miły
i wykonał dwie foule galopu tuż przez wybiciem.
- Key jeszcze raz i
zmień kierunek, Stark do stępa zmiana kierunku i skaczesz z kłusa gdy kasztanek
zrobi to poprawnie.
Tym razem udało się, zarówno w jedną i jak i drugą stronę.
Stark poradziła sobie tak samo dobrze jak poprzednio. W nagrodę konie otrzymały
półtorej okrążenia stępem, w czasie gdy ustawiałam 40 cm przeszkody.
- Kółko kłusem, serpentyna o czterech łukach i galop z
narożnika.
Stark prychnęła ostrzegawczo gdy Key bryknął jej przed
nosem. Musimy popracować nad przejściami tego pana... Nie mniej jednak oba
konie poruszały się rytmicznym galopem, po dwóch okrążeniach poprosiłam by
wykonywały ósemki by poćwiczyć lotne zmiany nogi. Kiedy były rozgrzane skoczyły
stacjonatkę z galopu, dostały chwilę przerwy kiedy tłumaczyłam amazonkom
kolejność przeszkód, a potem Key zagalopował i rozpoczął swój treningowy
przejazd. Miał mocne wybicie, nieco zbyt daleko od przeszkody, ale dawał radę.
Lądowanie zawsze wychodziło dobrze, sam lot przebiegał jak najbardziej
poprawnie. Do pokonania miał sześć przeszkód, wszystkie przeskoczył bardzo
dobrze i ze sporym zapasem.
Stark zagalopowała i pędziła na pierwszą przeszkodę,
stacjonatę. Val udało się ją zwolnić i skok został oddany bardzo lekko i
ładnie. Klacz bez problemu przejechała prosty parkur, a na koniec spojrzała na
mnie z miną "to wszystko? Ja chce skakać. Skaaakaaać!"
Podwyższyłam drągi o 20 cm, więc teraz wysokość przeszkód
wynosiła 60 cm.
Na pierwszy ogień poszedł ogier, który ambitnie podszedł do
sprawy i z wielką pasją wybijał się, a potem frunął nad belkami niczym pegaz.
Lądował i gnał dalej chcąc uzyskać jak najlepszy czas, którego jak na złość
nikt nie mierzył. A jestem pewna, że wypadł by niesamowicie.
Tower wypadła niewiele gorzej, również była szybka, ale dokładnością się nie popisała. Ścinała
zakręty i generalnie nie spodobał mi się jej przejazd chociaż nawet nie puknęła
w drąg.
Konie odpoczywały w kłusie, gdy zwiększałam wysokość
przeszkód do 80 cm.
The Key ruszył galopem i został pochwalony za ładne
przejście ze stępa do galopu. Potem Anią zwoniła go i razem oddali ładny skok,
potem były kolejne. W końcu na ostatniej przeszkodzie kasztan strącił belkę.
Zwolnił do kłusa.
- Jemu na dziś wystarczy. Zmęczył się chłopak. Teraz wy. -
Zwróciłam się do drugiej pary.
Stark poprawiła swoją kondycje, miałam nadzieję, że pojedzie
jeszcze 100 cm. Póki co przefrunęła nad pierwszą stacjonatą, wyglądała jakby
nic nie ważyła i unosiła się w powietrzu. Valentine próbowała jechać dokładniej
niż poprzednio i starania opłaciły się, bo koń wyglądał dobrze. Skakała w
pewnością siebie, nie denerwowała się i co najważniejsze robiła to co kocha. Zakręty były ładnie
wyjeżdżone, a koń wyginał się jak należy.
- To co, podnosić jeszcze?
- Tak, na spokojnie. - Odparła zielonowłosa i poklepała
klacz kłusując na luźnej wodzy.
Przeszkody miały 100 cm, dla Stark nie był to szczyt
możliwości, więc pewna siebie ruszyła galopem. Widać, że mimo lekkiego
zmęczenia skoki są dla niej ważne, nie chciała też zawieść swojej amazonki.
Całość pokonana bardzo ładnie, energicznie i bez błędnie.
Key stępował, gdy Tower jeździła kolejne okrążenia kłusem. W
końcu i ona zwolniła do stępa. Poczekałyśmy kilka minut i otworzyłam bramkę, by
konie mogły wyjechać. Poklepałam obydwa i odprowadziłam je do stajni. Kiedy Val
zaniosła sprzęt Star, ja wyprowadziłam klacz na padok, chmury zwiastowały
deszcz, chciałam by zdążyła się wytarzać i pochodzić luzem.