niedziela, 23 czerwca 2013

Trening skokowy | Stark Tower & Cosmic Charlie |

Stark Tower & Ruska
Cosmic Charlie & Amelia
Plac skokowy - Rosewood Ranch



Zjechałam na pobocze gdzie czekała na mnie Amelia, miałyśmy dziś poskakać.

- Dzień dobry! – Przywitała się siadając na miejscu pasażera.
- Cześć. – Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę Rosewood. – Mam smutną wiadomość.
- Co się stało? – zapytała.
- Sprzedaliśmy Black Moona… Wiem, że go polubiłaś.
- No tak… Ale dlaczego?
- Biorę do siebie konie, którym chcę otworzyć furtkę do lepszego życia. Black był już „gotowy”.  Odjechał jako świetny sportowiec, który zasługuje na coś więcej niż rekreacyjna jazda dwa razy w tygodniu…
- Rozumiem…
- Wsiądziesz dziś na nasza nową klacz, Cosmic Charlie. Dobrze?
- Mhm…

Wiedziałam, że kiepsko to przyjęła. Kiedy dojechałyśmy na miejsce wyjaśniłam gdzie stoi kasztanka, a sama poszłam do domu by się przebrać. W kuchni siedziała Valentine i zajadała się frytkami.

- Hej. – powiedziała bez entuzjazmu.
- Coś nie tak?
- Nie, nic.

Spojrzałam na nią, ale nie miałam czasu na zabawę w psychologa, więc pobiegłam do swojego pokoju. Po minucie byłam już na dole, złapałam jabłko ze stołu i wyszłam na podwórko. Godzina 10, a już tak gorąco… Jedząc owoc zbliżałam się do pastwiska, na którym pasły się klacze. Miałam nadzieję, że na bramie znajdę uwiąz, ale jak wiadomo – nadzieja matka głupich. Na pomoc przybył Harry z lassem.
Stark Tower. Moja nowa ulubienica stała już w swoim boksie wcinając ogryzek, który podarowałam jej chwilę wcześniej. Była taka słodka, kiedy tylko widzę tego konia rozpływam się w marzeniach. Westchnęłam i poszłam do siodlarni by przynieść sprzęt Tower. Kiedy wszystko było przygotowane zaczęłam czyszczenie, poprosiłam też przechodzącą korytarzem Sabinę, żeby spojrzała na Amelię i w razie czego pomogła jej.
Kiedy moja niunia była już czysta, założyłam jej błękitny czaprak, podkładkę i siodło. Zaraz potem zajęłam się ogłowiem. Podpięłam wszystkie paski i otworzyłam boks.

- Możemy iść? – Pytanie to kierowałam w głąb stajni, gdzie powinien znajdować się boks Kosmicznej Charlie, zwanej przeze mnie Szarlotką.
- Chwilkę… Dobra!

Ruszyłyśmy w stronę wyjścia na dwór, Charlie spokojnie szła za swoja koleżanką. Prowadząc konie zmierzałyśmy na plac skokowy, gdzie wsiadłyśmy i zaczęłyśmy stępować. Zerknęłam na kasztankę, wszystko było w porządku.

- Wiem, że skoki nie są twoją ulubiona dyscypliną, ale myślę, że sobie poradzisz. – Pocieszyłam Amelię, której mina mówiła mi wszystko.

Tower poruszała się bardzo energicznie, była podekscytowana i chciała ruszyć galopem wprost na przeszkodę. To samo zaobserwowałam u Szarlotki. Dobrały się dwie wariatki, kochane wariatki. W stosunku do Stark musiałam być bardzo delikatna, klacz chętnie ganaszowała się i słuchała poleceń. Wykonałam dużą woltę, a potem przekątną stepem swobodnym. Następnie zebrałam ją i zwiększyłam tempo. Charlie również nie miała problemów ze złożeniem się, jednak widziałam jak bardzo niecierpliwi się i wręcz błaga o szybszy chód.

- Rób z nią dużo różnych figur, nie może się nudzić bo jej nie ogarniesz. – powiedziałam gdy mijałam się z druga parą.

Blondynka skinęła głową i zrobiła sporą woltę, potem ósemkę i serpentynę o trzech łukach. Ja także wyginałam Tower jak tylko się dało, chciałam by rozgrzała się jak najlepiej. Po jakimś czasie zakłusowałam, było to ładne przejście i energiczny chód. Stark mknęła przed siebie po pierwszym śladzie, dopiero moja cicha sugestia przekonała ją, że wcale nie musi pędzić na złamanie karku.  Cosmic także odkryła w sobie potencjał kłusaka, ale amazonka szybko zwolniła tempo. Krótkie wodze i dobry dosiad pomagały jej zapanować nad nadpobudliwą kasztanką.

- Dobrze wam idzie.  – Pochwaliłam je.

Wykonywałam dziesięciometrowe wolty w każdym narożniku, następnie zajęłam się ósemkami po całości. Tymczasem Amelia postawiła na wężyki i przekątne oraz zmiany tempa. Kiedy zajęła się pracą na woltach, wjechałam na pierwszy ślad. Na krótkich ścianach zbierałam konia, za to na długich poruszałyśmy się kłusem wyciągniętym. Obydwie poćwiczyłyśmy też przejścia.

Przyszedł czas na galop, jechałyśmy w różnych kierunkach, by konie nie próbowały się gonić. Zagalopowałam pierwsza, w narożniku na prawą nogę. Samo zagalopowanie było bardzo dobre, później Tower jakoś tam się poplątała i zwolniła do kłusa, nie chcąc mnie zawieść zagalopowała sama, jednak na złą nogę. Zrehabilitowałyśmy się poprzez lotną. Charlie miała bardzo ładne przejście, jednak trochę za szybkie tempo. Po okrążeniu szaleńczego biegu i kilku woltach, udało się ją opanować. Złożona poruszała się po pierwszym śladzie, Amelia co jak czas prosiła ją o woltę lub przejście do kłusa czy stępa. Obydwie klacze mają styczność z dresażem, więc nie było to problemem.

Zwolniłam do stępa i wyjęłam  telefon. Zadzwoniłam do Ani, która wraz z Dylanem miała nam ustawiać przeszkody. Po chwili obydwoje przybyli na plac i zrobili nam cavaletti. Na początek przejechałyśmy je kiedy były niskie, potem zwiększaliśmy wysokość. W końcu ustawili nam normalne przeszkody na wysokość 50 cm.

- Stacjonata, okser, krzyżak, stacjonata. Okey? – zwróciłam się do Amelii, która tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi. – I pilnuj żeby za bardzo nie gnała. Będzie dobrze.

Kiedy stępowałam, Charlie ruszyła kłusem, potem wolnym galopem. Amazonka prowadziła ją na pierwszą przeszkodę, kiedy klacz zobaczyła ją – od razu przyspieszyła. Wybiła się z dużą siłą, Amelia straciła równowagę i wypadły jej strzemiona, choć dalej utrzymywała się w siodle. Okser został pokonany ze strzemionami latającymi gdzieś u boków siodła. Za to technika Cosmic była całkiem niezła. Potem ogarnęła się, tak samo jak jej amazonka i kolejne dwie przeszkody zostały pokonane bardzo poprawnie. Ania chwaliła ja, podczas gdy ja ruszyłam galopem ze stępa. Tower zorientowała się, że będziemy skakać, ale nie pozwoliłam jej na zbytnie rozpędzenie się. Odbiła się w dobrej odległości, wyciągnęła głowę przed siebie i wylądowała, po czym galopem biegła na kolejną przeszkodę. Pilnowałam by wszystkie dawane jej sygnały były czytelne, a cały parkur wykonany poprawnie. Okser, krzyżak i stacjonata wypadły tak samo dobrze. Tower skacze z energią odpowiednią do wysokości, ma dobre, silne wybicie i ładną technikę.

- Do 165 poproszę. – Uśmiechnęłam się do niezadowolonej Sabi. Pracować ! Też coś! Pff…

Po kilku minutach Charlie zaczęła swój przejazd. Amelia radziła sobie bardzo dobrze, dawała klaczy jasne komendy i pilnowała jej, chodź w przypadku kasztanki chodzi tylko o pokazywanie, którą przeszkodę ma skoczyć. Przyszła kolej na mnie i Stark Tower, klacz była już lekko spocona, więc te cztery przeszkody miały być ostatnim wysiłkiem na dziś. Zagalopowałam po skróceniu wodzy i skierowałam ją na stacjonatę, tuz przed przeszkodą dodałam impuls i klacz odbiła się z dużą siłą. Kiedy wylądowała obejrzałam się za okserkiem, musiałyśmy zrobić łagodny zakręt, gdzie zwolniłam ją, a później biegłyśmy już prosto na niego. Technicznie bardzo dobrze, więc pochwaliłam ją głosem i już jechałyśmy na krzyżaka. Z wolnego galopu, bardzo dobrze. Ostatnia przeszkoda pokonana została tak jak pozostałe, poprawnie. Poklepałam klacz po szyi, Stark parsknęła i machnęła głową w przypływie radości. Zrobiłyśmy sobie „rundę honorową”,  klacze poczuły się jak dumne rumaki, które właśnie wygrały złote medale olimpijskie! Zwolniłyśmy do kłusa, jechałyśmy w różnych kierunkach i wykonywałyśmy ćwiczenia na rozluźnienie. Potem dużo stępa i zatrzymałyśmy się po czym zeszłyśmy z koni. Już na placu zdjęłyśmy im siodła i rozwiesiłyśmy je na płocie wraz z mokrymi czaprakami.

- To do stajni. – Oświadczyłam z uśmiechem.

Byłam niesamowicie zadowolona z obu klaczek, choć wiadomo, Stark dostanie jedną marchewkę więcej…  Będąc już w boksie zdjęłam jej ogłowie, podarowałam kilka cukierków czosnkowych i wyszłam zamykając drzwi. W siodlarni spotkałam się z uśmiechniętą Amelią myjącą wędzidło. Kiełzno Tower wsadziłam do wiaderka z wodą.

- I co? Według mnie było świetnie!

- Oj tak. Może z Charlie dogadywałam się gorzej niż z Black Moonem, ale i tak ją polubiłam. Chyba skoki nie są takie złe.
- Pewnie, że nie są. Jutro możemy pojechać w teren dla rozluźnienia. Poznasz Galaxy’ego albo Oranje. No zobaczymy. W ogóle to przyjedziesz w środę?

- Taaak, teraz mogę być codziennie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz