piątek, 14 czerwca 2013

Przyjazd kl. Oranje


Wyszłam ze stajni z zielonym uwiązem, Charlie czekał już w samochodzie z przyczepą. Jechaliśmy po Oranje, którą dostałam na okres próbny. Jeśli się sprawdzimy, będę mogła ją kupić.  Wsiadłam do srebrnej toyoty i nawet nie skomentowałam tego, że jestem jedynie pasażerem. Blondyn z zadowoloną miną odpalił pojazd i ruszyliśmy.
Ruda przyjechała dwa dni temu i stała w małej prywatnej stajni by przystosować się do klimatu. Delicja, która dotychczas zajmowała się klaczą, dzwoniła średnio co 20 minut i upewniała się, czy cała akcja przebiega bez komplikacji. Dojechaliśmy na miejsce i raz dwa zapakowaliśmy kobyłkę. Oranje poznałam jakiś rok temu w WHK Shagya, kiedy to Troja i Kate wytrzasnęły ją niewiadomo skąd.  Spodobała mi się.

***                                                                                                                       
                        
Wjechaliśmy na podwórko, od razu wyskoczyłam z samochodu i otworzyłam klapę przyczepy. Weszłam do środka i odwiązałam ją po czym wyprowadziłam na zewnątrz.  Ora ciekawsko rozejrzała się i zarżała nawołując inne konie. Na reakcje nie czekała długo, już po kilku sekundach odpowiedziało jej rżenie kilku klaczy, które spędzały poranek na pastwisku koło drogi wjazdowej.

-Spodoba ci się tu… - Pogłaskałam ją po czole. –Długo zostajesz? – Zapytałam Charliego, który poklepał rudą po łopatce i wyszczerzył się.
-Nie pozbędziesz się mnie. Mam wolne.
-Nie wiem jak dam radę z tobą wytrzymać.
-Przesadzasz. – Przytulił mnie.
-Chodź, zaprowadzimy ją do boksu.


Kiedy Oranje  weszła do nowego lokum, obwąchała wszystko bardzo dokładnie. Dopiero po kilku minutach zajęła się sianem.  Staliśmy oparci o drzwi i wsłuchiwaliśmy się w dźwięki, które wydawała znajdując ukryte kawałki marchewek.  Miejmy nadzieję, że to będzie udana współpraca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz