sobota, 27 grudnia 2014

Przeprowadzka...

Taaak, jak to ja - przeprowadzam się. ;D
W sumie zmieniałam stajnię już chyba sześć razy. Tym razem było trochę inaczej, bo chciałam zmienić wszystko łącznie z moją "wirtualną tożsamością", jednak stanęło na tym, że nadal będę Ruską, ale stworzyłam sobie plan B, który nie będzie wymagał kolejnego przeniesienia, gdyby chęć na to wróciła.
Moje koniska, łącznie z pracownikami i mną przeprowadziły się niedawno do Rosji, a konkretniej do Soczi. Stajnia nosi nazwę Dragon Hill Sport Stud.

Zdaję sobie sprawę, że osoby, które prowadzą jakieś spisy, listy itd. pewnie zaczynają mnie nienawidzić za te ciągle zmiany, więc zrobimy tak, że w każdym boksie dodam widoczne info z linkiem do boksu nowego. Może tak być? :)
Zajmę się tym na dniach...

Na "Wesołych Świąt" już za późno, ale życzę Wam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku! :) Niech spełnią się Wasze marzenia, problemy znikną, pojawią się radosne chwile... Wszystkiego najlepszego. :)

PS.
Wbrew pozorom Nasz Mikołajkowy Bal i Teren wciąż się piszą. Powolutku, z oporami, ale się piszą. Może do ferii zimowych się wyrobimy, bądźmy dobrej myśli! ;D

PS2.
W związku z przeprowadzką zdecydowałam się sprzedać kilka koni. Ragnarok i Sheila trafiły do Milki, ale został jeszcze Iron Patriot. Czy ktoś się skusi? Cena jest do ustalenia, ale myślę, że coś koło 20 000 hrs? Może ktoś zakocha się także w Libretcie? Cena wstępna... też sądzę, że 20 000 hrs, ale możemy negocjować. I trafiło także na Shimasu Nasai, ale jedna osoba pytała ostatniego o niego, więc dam znać, co z nim. Strasznie mi przykro, no ale jeśli nie będę sprzedawać koni, a ciągle tylko brać nowe to się nie wygrzebię spod sterty nawozu naturalnego...

środa, 3 grudnia 2014

Trening crossowy | *Son of Asgard, Age of Army & Sparrow's Owen |

*Son of Asgard & Delicja

Gdy leżałam w łóżku tak sobie myślałam kogo dziś tu ruszyć i jaki trening. Wkońcu dawno nie trenowałam crossu, dlatego postanowiłam dziś wziąść trzy konie crossowe i potrenować. Gdy się ubrałam zeszłam do stajni i powiedziałam Dylanowi i Sabinie, jednak dziewczynę tak bolała głowa więc zaproponowałam jej odpoczynek, a na jej miejsce wzięłam zawsze gotową Sky. Każdemy przydzieliłam konia Sky dostała Age, Dylan Owena, a ja sobie wybrałam fiorda. Na początku chciałam dać Sky fiorda, lecz stwierdziłam, że jak będzie klacz na torze to za dobrze się to nie skończy, a ja sobie z nim poradzę. 
- No dobra to co sprowadzamy koniska i w drogę? - zapytałam.
- Pewnie. - odpowiedziała Sky.
Każdy z nas poszedł po rumaka i zaczął czyścić. Misiek jak zwykle się miział i myślał, że dostanie coś odemnie, albo się z nim popieszczę. Ogier był czysty wystarczyło tylko parę minut, a koń lśnił. Ogier spokojnie stał. Dał założyć na siebie siodło i ogłowie. Założyłam mu również ochraniaczki. Po uszykowaniu konia założyłam kask i wyszłam przed stajnię. Nikogo jeszcze nie było dlatego sobie już wsiadłam, by później nie mieć problemów jak przyjdzie klacz. Poczekałam jeszcze kilka minut i zjawił się Dylan oraz Sky. 
- To co wsiadacie i ruszamy? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział Dylan.
- Sky jak zachowywała się Age? - zapytałam z ciekawością.
- Była bardzo grzeczna. - odpowiedziała mi z uśmiechem Sky. 
- To super. - oznajmiłam.
- Ruszamy? - zapytałam.
- Pewnie. - odpowiedzieli.
Wyjechaliśmy ze stajni i pojechaliśmy w kierunku toru crossowego. Tor był niedalego, dlatego postanowiliśmy, że dojedziemy tam żywym stępem by nie męczyć koni. Fiordzik jechał pierwszy, a za nim Owen i Age. Konie były bardzo spokojne jechaliśmy sobie na luźniej wodzy. Wszyscy byliśmy zrelaksowani. Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce. Ja ze Sky zostaliśmy na tym łatwiejszym torze, a Dylan pojechał na trudniejszy tor. Rozjechaliśmy się w różnim kierunku cały czas stępując. Po chwili zaczęliśmy kłusować bo konie już się bardzo dobrze rozstępowały. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę. W kłusie porobiliśmy dużo wolt, półwolt. Ćwiczyliśmy również na ósemkach, dodawania i skracania w kłusie. Konie super reagowały, chyba jak nigdy. Gdy z oddali patrzyłam na Dylana i Owena to radzili sobie super chyba się polubili. Również robili sobie podobne ćwiczenia do tych co robiłam ja ze Sky, ale już zaczeli dodawać zagalopowania. Sky sobie super radziła z klaczką. Ładnie jej się zbierała była strasznie napalona, ale amazonka ją przytrzymywała. Momentami to chciała ją wprowadzić na kłodę, lecz świetnie sobie z nią poradziła. Asgard jeszcze nie był w swoim żywiole, ale chyba też wiedział, że będzie zaraz skakał. Czasami też dlatego ponosił, ale później już się trochę uspokoił. Wreszcie po rozgrzewce w kłusie dałam sygnał ogierkowi do galopu. Rozgalopowałam go porządnie na jedną i drugą stronę, a potem popatrzyłam na Sky, która również przeszła już do galopu. Sky w galopie również zrobiła sobie dodania i skrócenia i jeszcze wolty z prawidłowym wygięciem. Dylan również jeszcze trochę zajął się ćwiczeniami w galopie, ale po kilku minutach przeszedł do stępa i czekał na znak odemnie, kiedy będzie już mógł zacząć. Pierwszy przejazd postanowiłam, że przejadę ja, póżniej Sky, a na koniec Dylan. Wtedy będziemy mogły podjechać ze Sky bliżej do Dylana i zobaczyć jak mu idzie. 
No więc zagalopowałam sobie ze stępa i najechałam spokojnym tępem na pierwszą przeszkodę którą była mała kłoda. Ogier bez trudu przeskoczył pierwszą przeszkodę. Następnie najechałam na coś w stylu domku. Ogier już się zaczynał rozkręcać dlatego też dawał spore loty. Trzecią przeszkodą były belki siana. Asgard trochę się zawachał, ale przeskoczył. Nie był to jakiś ładny skok, ale też nie był najgorszy. Drewniany murek poszedł bardzo szybko ogier nawet odbił się troszkę za wcześnie. Gdy najechałam na żywopłot Asgard lekko zawadził tylnymi kończynami, lecz już przy ostatniej przeszkodzie, którą był rów z wodą ogier odmówił. Najechałam znowu, lecz nie chciał skoczyć. 
- Asgard, no dalej przecież nigdy nie bałeś się rowów z wodą. - powiedziałam do ogierka.
Nie chciał skoczyć nie wiem co mu się stało.
- No co jest. - znowu powiedziałam.
Przy następnej próbie wkońcu się udało i ogier pokonał ten swój straszny rów. ciągle nie wiedziałam dlaczego ogier nie chciał skoczyć tego rowu, ponieważ nigdy dotychczas nie miał z nimi problemów. No ale cóż najważniejsze, że skoczył. Przeszłam do stępa i dałam ogierkowi luźną wodzę, poklepałam go i powiedziałam do Sky.
- Ok Sky teraz czas na ciebie. Pamiętaj prowadź ją równo i nie wachaj się przed przeszkodą, bo wtedy ona może ci wyłamać. - oznajmiłam.
Sky ruszyła bardzo szybkim galopem. Zrobiła małą woltkę i nakierowała się na kłodę. Klaczka skoczyła pierwszą przeszkodę pięknie. Potem belki siana, które były prościzną dla klaczki. Pięknie prezentowała się w czasie skoku. Na trzeciej przeszkodzie trochę wybiło Sky, ponieważ klaczka dała taki lot zupełnie niespodziewanie. Gdy najechały na drewniany murek klaczka się zawachała i skoczyła troszkę koślawo, można powiedzieć, że dziwnie. Nie zważając na to Sky nakierowała się na przed ostatnią przeszkodę żywopłot to skoczyła tak pięknie. Wyglądała jak niczym ptak na niebie. Rów to chyba jej ulubiona przeszkoda i skoczyła ją bez błędnie.
- Brawo, Sky super sobie poradziłaś. - powiedziałam.
- Dziękuje. - odpowiedziała klepiąc klacz.
- Chodź teraz pojedziemy na tor tam gdzie jest Dylan i popatrzymy na niego. 
Żywym stępem pojechaliśmy na tor Dylana. 
- To co zaczynasz? - zapytałam z uśmiechem.
- Już, już. - odpowiedział.
Chłopak zakłusował, a następnie zagalopował i nakierował się na pierwszą przeszkodę, którą była belka siana. Jeździec ładnie złożył się z koniem. Skok był bardzo ładny. Następną przeszkodą było coś w rodzaju stołu. Ogier już tu trochę przyśpieszył tępa i skoczył bardzo ładnie. Świetnie reagował na sygnały i był bardzo grzeczny zupełnie nie zwracał, że inne konie również tu są. Potem nakierował się na coś takiego strasznego, lecz ogier nie zważał na to i skakał. Świetnie prezentował się w skoku był pełen energii i wszystkie przeszkody pokonywał bez błędnie. Gdy najechali na rów z wodą ogier zrobił taki dziwny unik, ale skoczył co prawda z miejsca, no ale skoczył. Ostatnią przeszkodą był domek ze skokiem do wody. Poradzili sobie znakomicie. Po skończonym przejeździe Dylan przeszedł do stępa i zaczął klepać swojego konia. 
- To co wracamy? - zapytałam.
- Tak już możemy. - odpowiedział Dylan.
Do stajni wróciliśmy stępem w takiej kolejności jak przyjechaliśmy. Konie były zmęczone i spocone. Gdy dojechaliśmy do stajni założyliśmy na nie jak najszybciej derki oraz zlaliśmy nogi.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Trening pokazowy | Made of Adamantium |


Po treningu postanowiłam, że ruszę jeszczę jakiegoś konia, a będzie nim Made. Chłopak dawno nie chodził, a napewno ma dużo energii to będzie się ładnie prezentował. Nie zrobię mu lonży, lecz trening pokazowy dawno nie trenował to dzisiaj to zrobi. Ogier był na pastwisku więc musiałam po niego pójść. Poszłam do stajni wzięłam uwiąz i poszłam po niego. Made skubał sobie spokojnie trawkę. Jest cwany, dlatego widząc, że idę właśnie po niego zaczął się oddalać. Ja go wołałam, a on dalej swoje. No więc zaczął przedemną uciekać. Nie nabrał się, ani na trawę, ani na cuksa no na nic. Te pastwisko było ogromne to co ja miałam zrobić on chciał się zabawić ze mną. 
- Made!!! Chodź tu. - zawołałam.
Ogier nic sobie z tego nie robił jedynie co to uciekał i ustawiał się zadem tak jak by nie wiedział o co chodzi. Wiedziałam, że takie coś to bez sensu bo i tak go nie złapię. Postanowiłam pójść po Dylana może on by mi mógł jakoś pomóc. 
- Dylan czy pomógłbyś złapać mi Made? Bo cwaniak mi ucieka, a sama nic nie zdziałam. - zapytałam.
- Pewnie już kilka razy go zprowadzałem i mi też takie numery robił. Mam na niego sposób. - odpowiedział śmiejąc się.
- Jaki? - zapytałam z ciekawością.
- To tak musimy przygotować końskie mussli. Zawszę gdy go sprowadzam idę z mussli. On uwielbia te mussli, zawsze wie kiedy idę z mussli, a kiedy nie. Dlatego musimy je przygotować. - powiedział Dylan.
- Dobra to chodźmy, ale się pośpieszmy bo chcę jeszczę potrenować. - powiedziałam.
- Ok.
Zaraz potem poszliśmy z Dylanem przygotowywać te mussli. Dylan robił już to dużo razy, dlatego też poszło mu to bardzo szybko. Po przyżądzeniu końskiego mussli poszliśmy na pastwisko po ogierka. Od razu wyczuł, że idziemy z mussli taką dzidą przybiegł. Wziełam trochę tego mussli i dałam ogrowi po czym go złapałam.
- Bardzo ci dziękuje Dylan. - powiedziałam z uśmiechem.
- Do usług. - zaśmiał się chłopak.
Wyszłam z pastwiska i zamknęłam bramkę.
- No, chodź ty mój uciekinierze. - powiedziałam do ogierka, który szedł dostojnie.
Wprowadziłam na chwilę go do boksu i poszłam po szczotki oraz to co potrzebne mi będzie do treningu. Ogier był bardzo brudny miał tyle zaklejek, że odechciało mi się go czyścić. No, ale cóż chciałam mieć to już za sobą, więc zabrałam się jak najszybciej za wyczyszczenie go. Ogier się nie cierpliwił i chciał by jak najszybciej już skończyć te czyszczenie. 
- No dobra zostały mi jeszcze kopyta i twój piękny ogonek, no i oczywiście grzywa. - powiedziałam do zniecierpliwionego ogra. 
Po wyczyszczeniu kopyt zabrałam się za ogon i grzywę. Chyba najdłużej czesałam grzywę. Jeszcze zrobiłam mu warkoczyki na grzywie i ogonie. Przygotowałam go, a następnie zapięłam wzięłam bat i poszłam na maneż. Gdy weszłam od razu wprowadziłam Mada na dużą woltę i poprosiłam o żywego stępa. Ogier szedł żwawo i pięknie się prezentował, dotego te warkoczyki dodawały mu uroku. Po kilku minutach stępa dałam komendę by się zatrzymał. Na początku ogier ignorował mnie, lecz później widać było, że się starał. Po kilku próbach, wkońcu się udało. Zmieniłam stronę i zrobił to samo, czyli zatrzymania na komendę. Po kilkunastu minutach powiedziałam stanowczym głosem KŁUS. Ogier od razu zareagował na moje polecenie. Wystrzelił jak strzała. Ja jednak nie chciałam by ogier tak pędził, więc głosem go uspokajałam, a on zwalniał do wolniejszego kłusa. Przez dłuższy czas ogier tak sobie kłusował, lecz po dłuższym czasie zmieniłam stronę i znowu zakłusował. Ładnie wydłużał krok, świetnie mnie słuchał. Myślałam, że będzie gorzej. Zaraz potem poprosiłam ogierka o przejścia z kłusa do stępa i ze stępa do kłusa. Na początku nie było rewelacji, ale potem już szło mu owiele lepiej. Ogier nawet zaczynał się zbierać. No dobra teraz postanowiłam poćwiczyć unoszenie głowy w stępie, w kłusie i gdy przejdę do galopu to też i w galopie. W stępie świetnie sobie dawał radę z unoszeniem głowy, ale gdy zakłusował już gorzej. Gdy wkońcu wyszło to ćwiczenie dałam sygnał do galopu. Ogier ładnie galopował. Parę minut galopu na jedną stronę i parę na drugą. Na koniec odpiełam linkę i odłożyłam ją teraz ogier był bez linki. Zarządałam kłusa trochę się buntował i chciał mi zrobić figla zawrócić w drugą stronę, lecz zagoniłam go. Gdy wszystko wykonywał poprawnie to na sam koniec wykonałam z nim jeszcze cofnięcia i ukłony. Wszystko super byłam bardzo szczęśliwa, bo idzie mu coraz lepiej. Dałam mu cuksy i poszłam go zaprowadzić do boksu. 

Trening ujeżdżeniowy | Dark Clementine, Dublanica & Quasimodo |

Dark Clementine & Delicja
Dublanica & Dylan
Quasimodo & Sabina

Rano po ogarnięciu się zeszłam na dół do stajni. Była już godzina po 10, dlatego większość osób już od rana była na nogach. Konie pasły się na pastwiskach i co nie którzy trenowali konie. Piękna pogoda była dlatego humorek dopisywał. Postanowiłam, że dziś wsiądę na konia ujeżdżeniowego i dziś zajmę się ujeżdżeniem. Chciałam by dziś jak najwięcej koni popracowało, dlatego poszłam zapytać się również Dylana i Sabiny czy nie chcieliby dołączyć się do treningu.
- Hej czy nie chcielibyście dziś pojeździć konie ujeżdżeniowe? - zapytałam.
- No ja bardzo chętnie. - odpowiedział z uśmiechem Dylan.
- Ja też nie mam nic przeciwko. - również odpowiedziała Sabina.
- Ok, to zajmiemy się końmi o wyższym poziomie. Więc tak ja bym wzięła Clementina, Dylan wziąłbyś sobie Żabcię, a Sabina tinkera. Przyda się chłopakowi lekcja przypomnienia. - odparłam.
- Dobra to już sprowadzamy konie i zaczynamy działać. - powiedział Dylan.
- Ja też już idę tylko powiedz o której się spotykamy przed stajnią. - zapytała Sabina.
- Tak ok 11 bo jest za dwadzieścia to się spokojnie wyrobimy. 
Każdy ruszył po swojego wierzchowca i zaprowadził go do stajni. Przywiązałam araba i poszłam po sprzęt oraz szczotki po czym zaczęłam go dokładnie czyśćić. Nie był brudny, dlatego szybko uporałam się z czyszczeniem. Sabina nieco wolniej wyczyściła tinkera, ale czemu się dziwić większy chłopak i do tego się wytarzał. Jeśli chodzi o Dylana i Żabcię to nie wiedziałam jak im idzie bo byli w stajni klaczy. Po wyczyszczeniu osiodłałam go. Ogier bez żadnych problemów wziął wędzidło. 
- I jak Sabina gotowa już jesteś? - zapytałam.
- Tak, tak już tylko wezmę sobie bacik i możemy już wychodzić. - odpowiedziała.
Po kilku sekundach znalazłyśmy się przed stajnią, gdzie czekał Dylan z Dubi.
- To jak ruszamy? - zapytałam.
- No pewnie.- odezwał się Dylan
Ruszyliśmy w stronę ujeżdżalni Dylan szedł pierwszy, więć otworzył nam bramkę. Każdy z nas ustawił sobie swojego wierzchowca w pewniej odległośći od siebie by zachować bezpieczeństwo. Rumaki były spokojne co mnie trochę zdziwiło bo wczoraj wariowały jak szalone. Gdy wsiedliśmy, każdy ruszył w swoją stronę. Zaczęliśmy stępa na luźniej wodzy, jednak ja już po następnym okrążeniu zaczęłam zbierać mojego konia. Już w stępie Clemen dawał różne znaki. Chciał mi przekazać, że ma dzisiaj dużo energii i jnie zamierza mi odpuszczać. Ja też nie mogłam sobie pozwolić mu, żeby mną pomiatał, dlatego też już od samego początku próbowałam mu przekazać, że ze mną nie wygra. Dylan nadal na luźniej wodzy stępował, a Sabina próbowała się dogadać ze swoim wierzchowcem. Był bardzo zawzięty. Chyba cały czas był obrażony za to, że Sabina zabrała go z pastwiska. Po porządnym rozstępowaniu koni zaczęliśmy kłusować. Sabina jeszcze nie zaczęła, ale po kilku minutach ruszyła również. Ja z Darkiem na początek lekki kłusik na zebranej wodzy. Ogier pięknie się zbierał nie było z nim problemów. Wystarczył lekkie pomasowanie dziąseł konia, a on od razu się zbierał. Dylan od razu zaczął od porządnego rozkłusowania Żabci na lekko zebranej wodzy. Modo wraz z Sabiną również zaczęli od rozkłusowania. Modo ładnie się zbierał i naszczęście zrozumiał, że Sabina to babka, z którą nie wygra i musi się słuchać do końca treningu. W kłusie wykonywałam ćwiczenia na ósemkach. Ćwiczyłam płynne przejśćia ze stępa do kłusa i z kłusa do stępa oraz prawidłowe wygięcia. Sabina zajęła się poprawieniem reakcji na łydkę, a Dylan pracował na woltach. Gdy zrealizowałam to co chciałam wyćwiczyć na ósemkach to przeszłam do stępa i zaczęłam wykonywać ustępowania w stępie, łopatki, zwroty na zadzie oraz na przodzie i piłret w stępie. Ogier bez problemu reagował na wszystkie moje sygnały, jedyne dwie rzeczy, które chchiałam dopracować to były łopatki i piłret w galopie. Dlatego dalej męczyłam go z tymi dwoma rzeczami. Dylan dał Żabci sygnały do galopu. Najpierw poćwiczył sobie zagalopowania z pełnego siadu, później z łopatki i jeszcze z wyrzuconego zadu. Sabina świetnie sobie radziła z tinkerem i już przeszła do galopu poróbiła również łopatki w kłusie i ustępowania. Ogier pięknie się ruszał i był ładnie zebrany. Prezentował się poprostu fantastycznie. Po rozgrzewce w kłusie również zaczęłam galopować. Na początku ogier nie zareagował na mój sygnał i sobie brygnął, ale nie miałam mu za złe. Rozgalopowałam go porządnie raz z jednej i z drugiej strony. Dylan ćwiczył już lotne zmiany nogi. Dubi słuchała się Dylana i świetnie sobie poradziła ze zmienianiem nóg. Później chłopak dawał jej sygnały że zmieniała co jeden krok robiła ciągi. Sabina ćwiczyła przejścia z galopu do kłusa i z kłusa do stępa, a potem również tak jak Dylan zajęła się zmienianiem nóg w galopie. Tinker troszkę się pogubił gdy zmieniał nogi w galopie, lecz Sabina pozbierała go do kupy i szło mu znakomicie. W galopie poćwiczyłam jeszcze sobie łopatki i zrobiłam pół piłret. Wyszło nam to całkiem nieźle. Każdy z nas poćwiczył jeszcze dodania i skrócenia w galopie oraz zagalopowania ze stępa i ze stój. Modo kilka razy powtarzał ćwiczenie, ale naszczęście się udało. Po udanym treningu każdy z nas zaczął stępować swojego rumaka. Po kilkunastu minutach pojechaliśmy do stajni i rozsiodłaliśmy konie. 
- Trzymajcie cuksy, dajcie koniom. Należy im się. - powiedziałam.
Konie nie były mokre, dlatego nie zakładaliśmy na nie derki. Jedynie co to zlaliśmy im nogi oraz zaprowadziliśmy na pastwisko.