czwartek, 2 października 2014

Trening wyścigowy


IMIĘ KONIA:

  1. *Iron Patriot
  2. *Niezapomniany
  3. Felicia
  4. American Colony

JEŹDZIEC:

  1. Ruska 
  2. Delicja  
  3. Harry 
  4. Dylan 

RODZAJ TRENINGU: wyścigi
DATA: 2. 10. 2014r.
MIEJSCE: tor wyścigowy
WYSTĄPILI: Sky, Ray


Spałam sobie smacznie, zagrzebana w kilkunastu poduszkach i kołdrze odzianej w pościel ze Spider-Manem tu nagle obudził mnie jakiś hałas. Trochę zła zerknęłam w kierunku drzwi. Ray stał zamyślony nad szafką, która połamana leżała własnie tuz obok niego. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się na tyle rozbrajająco, ze jedynie wywróciłam oczami i mocniej przytuliłam się do dużej poduchy w kształcie serca. 
Nie pospałam sobie długo, bo do pokoju wleciała Delka i wesoło wskoczyła na łózko, krzycząc coś o treningu dla wyścigówek. Poskakała i uciekła głosić tę wesołą nowinę reszcie załogi. Zegarek na stoliku wskazywał godzinę 7:32... 
- No dobra... - mruknęłam do siebie i ruszyłam w kierunku łazienki. 

Kilkanaście minut później zeszłam na dół. Jakaś dobra duszyczka przygotowała na śniadanie tosty z dżemem truskawkowym, więc od razu zabrałam się do jedzenia. Byłam sama, dopóki do pomieszczenia nie weszła Vienne. Zabrała tylko kubek z kawą, kiwnęła głową na "dzień dobry" i wyszła na dwór. 
Ja byłam już dawno po śniadaniu jeszcze na chwilę weszłam do kuchni by powiedzieć coś Rusce.
- Rusiek dzisiaj może być trening wyścigowy? Gadałam z Dylanem i on chętnie się na to piszę pościgamy się jak za dawnych dobrych czasów. - Uśmiechnęłam się do Rus.
- No to jeszcze trzeba zgarnąć Harry'ego.  Tylko daj mi w spokoju zjeść śniadanie - powiedziała Ruska
- Ok, ok, ja już się zmywam, idę sobie szykować Niezapomnianego. Jak przyjdziesz, to powiedz o której się spotykamy przed stajnią - powiedziałam.
Z uśmiechem na twarzy wesoło wparowałam do stajni ogierów. Tam czekał na mnie już Niezapomiany skubiący siano, ale gdy zobaczył, że podeszłam do jego boksu od razu zaczął się na mnie patrzeć swoim wzrokiem jak by do mnie mówił ''Wyprowadź mnie na pastwisko bo chcę pobiegać!,,. Gdy tylko zobaczyłam go wiedziałam, że może dzisiaj popalić, tak czy siak by bardziej nabrać zaufania do ogierka, który przyjechał niedawno. Weszłam do jego boksu i dałam mu snaksa. Później chciał więcej i zaczął mi wąchać po kieszeniach. Po kilku minutach wyprowadziłam go na korytarz i zaczęłam porządnie czyścić. Po chwili zjawił się Dylan i zaczął pytać.
- Ok, to ja mam sobie szykować Colony? - zapytał w dobrym nastroju.
- Tak, tak, przygotuj sobie ją i tak o 9:15 wyjedź przed stajnię - odpowiedziałam.
- Ok.
Ogier był dość zakurzony, miał też parę zaklejek lecz nie było tak źle jak myślałam. Stał zniecierpliwiony i wpatrywał się czy coś ciekawego się nie dzieje, czy ktoś nie idzie. Po paru minutach Ruska również się zjawiła i zaczęła szykować sobie Irona.
- Jak tam Sky? - Zapytałam.
- A bardzo dobrze. Zaraz pewnie się zjawi, bo chce pojechać z nami popatrzeć. Ray ją zawiezie na tor razem z Harry'm i Fel.
Wtedy do stajni weszła Sky, więc zapytałam ją:
- Sky, słoneczko, mogłabyś iść po Dylana i powiedzieć żeby do mnie przyszedł, a ty byś poczyściła przez chwilkę Colony?
- Pewnie. - Pobiegła do stajni klaczy z uśmiechem.
Po wyczyszczeniu Niezapomnianego wstawiłam go ponowie do boksu. Potem przyniosłam sprzęt dla ogra i położyłam go na wieszaku boksu.
- No co tam? - zapytał Dylan.
- Mam prośbę, czy po treningu mógłbyś wrócić z Rayanem, a wsadziłabym na drogę powrotną Sky na Colony?
- Jasne, nie ma żadnego problemu.
- Dziękuje ci bardzo, a jak tam klaczka? Spokojnie się zachowywała? Gotowi już jesteście?
- Nie ma za co, a Colony super stała. Bardzo grzeczne, kochane konisko. Już prawie jesteśmy zaraz zaczniemy siodłać i wychodzimy przed stajnię.
- Ok, ja też zaraz zacznę siodłać.
Po odejściu Dylana zaczęłam siodłać ogiera. Ruska już uporała się z ogłowiem zostało jej tylko siodło. A ja najpierw postanowiłam nałożyć siodło z którym uporam się szybko bo z ogłowiem będzie nieco trudniej. Lecz wzięłam sobie smakołyka i wędzidło wziął bardzo ładnie. Ubrałam na siebie toczek i wzięłam bacik.
- To co Rus, gotowa? - zapytałam.
- Tak, tak, już możesz wyjechać, a ja zaraz przyjdę.
- Ok.
Wyprowadziłam na korytarz Niezapomnianego, tam podłożyłam sobie stołeczek i wsiadłam. Co prawda ogier się trochę kręcił, ale dałam radę.
Wyjechałam i ujrzałam Dylana i Harrego rozmawiających. Podbiegła do mnie Sky i zapytała.
- Mogę jakoś pomóc?
- Nie, nie, słoneczko, ale dziękuje i mam dla ciebie super wiadomość.
- Jaką? - Z entuzjazmem zapytała Sky.
- W drogę powrotną wsiądziesz sobie na Colony, dobrze?
- Ooo, super! - Aż podskoczyła z radości.
Przygotowałam sobie Irona, a wiedząc, ze będzie grzecznie czekał - poszłam sprawdzić jak idzie z Felicią. Gniada była już czysta i miała na sobie ochraniacze transportowe. Harry'ego nie było w pobliżu, więc domyśliłam się, ze poszedł wyprowadzić z garażu przyczepę. Wyglądało na to, ze za kilka minut będą się już zbierać, więc z powrotem udałam się do stajni.Po chwili wyjechała Ruska.
- To co, gotowi? - zapytała.
- Tak - odparliśmy.
- No to ruszajmy, Sky idź do Ray'a i powiedz, że za 5 minut możecie wyjeżdżać.
- Oki.
- Delka chcesz jechać pierwsza? - zapytała Ruska.
- Dla bezpieczeństwa ogółu... - westchnęła.
- Ok to jedziemy.
Usadowiłam się z Ironem za Niezapomnianym - oczywiście w odpowiedniej odległości. Za nami dreptała Colony z Dylanem. Wyjechaliśmy główną bramą, a potem skierowaliśmy się w stronę łąki. Szeroka, piaszczysta alejka po kilkuset metrach zaczęła się zwężać, a w pewnym momencie jedną jej stronę zaczęły stanowić pojedyncze drzewa, które gęstniały. W końcu po prawej stronie mieliśmy las, na który konie zerkały z nieufnością, a po drugiej obszerną łąkę, na którą to z kolei chciały się wyrwać. Wszystkie nasze rumaki niecierpliwie machały łbami i co jakiś czas tupały nogami, ale cóż... pozostawał nam jeszcze kawałek drogi. 
- Zakłusujemy? - rzuciłam to pytanie w kierunku Del. Chyba radziła sobie z ogierem, bo szybko się zgodziła i ruszyła truchtem. Widziałam jak siwus macha ogonem, chcąc zerwać się do galopu, ale amazonka trzymała go w ryzach. 
Patriot był w miarę spokojny, ale czułam, ze ma w sobie mnóstwo energii i gdybym tylko zdekoncentrowała się choć na chwilkę - pobiegłby w siną dal. 
Nie za bardzo wiedziała co dzieje się z tyłu, ale nie słyszałam nic niepokojącego, więc zakładałam, ze Colony jest grzeczna. 
Ogier był całkiem opanowany myślałam, że będzie gorzej chociaż miał w sobie mnóstwo energi i to było widać. Odwróciłam się do tyłu i widziałam dość sporą odległość, ale chyba Rus i Dylan radzili sobie nie źle. Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce i ujrzeliśmy Felcie na, której siedzi już Harry oraz Sky z Rayanem. Niezapomniany zaczął trochę się nie pokoić lecz na widok klaczy zapomniał o tym i podniecił się.
- Jak droga? - zapytał Harry.
- A bardzo dobra, trochę kłusika i konie nawet też całkiem grzeczne jak na razie... - powiedziała Rus.
- To co, krótka rozgrzeweczka? - zapytał Harry.
- Ktoś chce poprowadzić, czy indywidualnie wolicie?
- Ja wolę indywidualnie, wolę nie ryzykować z moim ogrem - powiedziałam.
- Ok, no to niech wszyscy rozgrzeją się indywidualnie i zaraz zaczniemy - powiedział Dylan.

Gdy rozgrzewaliśmy się Ray i Sky ustawiali nam bramki. Iron był zupełnie spokojny, Ruska również wyluzowana, z Colony także nie było problemów. Harry z Felcią no to tak trochę walczyli on chciał kłusem, lecz ona galopem i tak przez chwilę się sprzeczali, ale po chwili Felcia odpuściła. Niezapomniany był bardzo do przodu i próbował mi zacząć galopować i wprowadzić na tor. Co chwilę szarpał łbem dając mi znaki, że chce już zacząć.
Po krótkiej rozgrzewce zdecydowaliśmy, ze możemy już zacząć właściwy trening. Bramki były gotowe, a konie gotowe do biegu. Podjechałam do Harry;ego na bezpieczną odległość,a le Felka i tak zaczęła już tulić uszy. Westchnęłam i cofnęłam Irona kilka kroków.
- To jak dzisiaj?
- Wiesz co, zwykle robimy im treningi szybkościowe, niech dzisiaj będzie wytrzymałościowy, zgoda?
- No zgoda, zgoda, ale co mam robić?
- Jedź galopem, nie przyspieszaj, To samo tempo na trzy okrążenia. Jeśli będzie miał siłę, to na ostatniej prostej daj mu luz. 
- Ok. - Pogłaskałam konia po szyi i odjechałam by zmierzyć się z bramką. Iron nienawidzi tego momentu, więc przekonanie go zajmowała zwykle dobrych kilka minut. 
Słyszałam jak reszta ustala szczegóły, ale ostatecznie stwierdzili, ze te trzy okrążenia bez cwału są dobrym pomysłem. Kiedy wszyscy byliśmy już na miejscach, konie zaczęły parskać i rozpychać się. Chciały już biec ile sił w nogach. 
- Jakby zaczynały się robić nieznośne, to ogiery dajcie na przód - powiedział Dylan. 
Skinęliśmy głowami, a sekundę później rozległo się brzęczenie dzwonka, a drzwiczki otworzyły się na oścież. Trzy folbluty i arab wybiegły na zieloną bieżnie z niezwykłą siłą. Z niezadowoleniem zdały sobie sprawę, ze ich dżokeje ściągają wodze i nie pozwalają im rozwinąć szybkości. Felicia mocno się wkurzyła i parę razy wydała z siebie gniewny kwik, po czym zaczęła się szarpać. Iron i Colony przyjęli to znacznie spokojniej. Natomiast Niezapomniany po chwili buntu takze dał rade się opanować.
Na prowadzenie poszły ogiery w łeb w łeb  - Niezapomnainy z Ironem. Ruska musiała przytrzymać jeszcze bardziej Irona by ten nie wyfrunął szybciej. Niezapomniany widząc, że kary go pomału wyprzedza chciał przyśpieszyć jeszcze bardziej. Była to walka bo naprawdę konie strasznie chciały do przodu. Colony spokojnie z tyłu sobie galopowała, a Felcia wyprzedzała po kolei. Harry równym tempem ją prowadził lecz udało mu się wyprzedzić ogry. Ruska zwolniła jeszcze bardziej bo pozostały jeszcze dwa kółka by nie tracił siły. Razem z Colony znaleźli się w parze. Felcia nie dawała za wygraną, nadal myślała, że jest to wielka gonitwa i to ona jest najlepsza, nie da się jej zwolnić i nikt z nią nie wygra. Ogier też nieco się powkurzał i chciał przyśpieszać. Ręce mnie bolały strasznie od tego wyrywu Niezapomnianego. Dylan przyśpieszył Colony, a tymczasem Iron został z tyłu. Felcia i Niezapomniany nie dawały za wygraną i nie dawały się wyprzedzić Colony. No to Rus trochę przyśpieszyła nie dała sobie w kaszę dmuchać. Już po paru minutach konie znalazły się w jednej linii lecz znowu Felcia i Niezapomniany przyspieszyli a Iron razem z nimi. Miały tyle w sobie energii, że ho ho.
Biegliśmy z karym tuz przy bandzie. Tempo było zbyt szybkie. Konie nie wiedziały jak duzy dystans mają jeszcze do pokonania i szalały w najlepsze. Dylan powiedział coś do Harry'ego, a ten z kolei przekazał to Del, która zwróciła się w moim kierunku.
- Zwalniamy do wolnego galopu i tak mamy się trzymać! - próbowała przekrzyczeć hałas jaki powodował wiatr i rozzłoszczone nie najszybszym tempem konie.
Skinęłam głową i w tej samej chwili przytrzymaliśmy rumaki. Miałam wrażenie, ze Fel zaraz zacznie brykać, ale na szczęście tak się nie stało. Podniosła tylko głowę i zamierzała wyrwać wodze dżokejowi. 
Z resztą... każdy koń próbował to robić. Nie były szczęśliwe. Chciały biec cwałem na złamanie karku i ścigać się jak na wyścigówki przystało. 
Spokojnym kentrem pokonaliśmy drugie okrążenie toru. Wierzchowce uzmysłowiły sobie dlaczego tak mocno je hamujemy. Zaczynały się męczyć, a zostało jeszcze pełne koło... Nieco odpuściłam Patriotowi, wierząc, ze nie wyrwie do przodu. Ręce niemal mi odpadały. Niezapomniany i Felka biegły jakieś pół długości przed nami - Ironem i Colony. Swoją drogą klaczka zrobiła się naprawdę potulna. 
Arabek wciąż parł do przodu tak mocno, ze poważnie współczułam Delicji. Z Fel było podobnie, jednak u niej zaobserwowałam już pewne oznaki świadczące o tym, ze miała coraz mniej siły. Zostało 3/4 okrążenia.
Fel i Niezapomniany już powoli opadały z sił lecz nie dały po sobie poznać tego i biegły dalej. Gdy tylko się odwróciłam daleko za nami Colony wraz z Ironem, biegli sobie wolniutkim galopikiem. Colony już chyba powoli opadała z sił Iron również. Konie były przyzwyczajone do pokonania jednego kółka cwałem, a tu nagle taka zmiana, coś innego. Fel, wraz z towarzyszącym jej w wyścigu i  zaciętej rywalizacji ogierem, zbliżały się do końca dlatego Harry i ja  postanowiliśmy przyśpieszyć. Nareszcie zadowoliliśmy nasze rumaki. Lecz gdy już dojechaliśmy na miejsce, wierzchowce pogalopowały jeszcze szybkim galopem ze 100 metrów dopiero potem można było je wyhamować. Ruska wraz z Dylanem również przy końcu pogonili swoje rumaki lecz je można było zatrzymać bez żadnego oporu.
- To co, postępujemy trochę i się zmywamy? - zapytała Ruska.
- No tak, zróbmy jedno kółeczko stępem i wracajmy - oznajmiłam.
Ja jechałam razem z Harrym w parze. Konie miały głowy opuszczone na dół lecz były czujne. Gdy tylko coś usłyszały, od razu podnosiły łby i patrzyły co się dzieje, były przygotowane. Colony i Iron, z łbem przy dole, nie zważając na nic, szły przed siebie na luźniejszych wodzach. Dojechaliśmy do Raya i Sky.
- My się będziemy zbierać. Jak chcesz Sky to wsiadaj na Colony i jedziemy do stajni - powiedziałam.
Sky od razu wzięła toczek. Po chwili Dylan zsiadł z klaczy, poklepał ją i dał snaksa.
- To ja cię podrzucę. Na trzy się wybij. Gotowa?
- Tak - odparła z uśmiechem.
- Raz, dwa, trzy... Siedzisz.
- Dobra to ustawiamy się tak jak poprzednio Delka pierwsza, a my Sky, w sporej odległości od Delki, będziemy jechać w parze.
- Zapakujecie Fel w przyczepę? I nie zapomnijcie założyć ochraniaczy.
- Nie martw się, kochanie - odparł Ray.

- To ruszamy.
Koniska, jak można się było tego spodziewać, zachowywały się dużo lepiej. Spokojnym stępikiem wjechaliśmy na tę samą alejkę, którą przybyliśmy na tor. Wodze u wszystkich trzech rumaków, były delikatnie napięte, ale na tyle długie, by konie mogły wyciągnąć łby. Colony szła równo z Ironem, Niezapomniany człapał jakieś 5 metrów przed nami. 
Podroż zajęła nam jakieś 15 minut, a może nawet więcej. Wszystko przez wolne tempo. Kiedy tylko wjechaliśmy przez bramę, konie nieco się ożywiły. 
Na podwórku stała już przyczepa. 
- To rozbieramy koniska i do boksów - powiedziałam kontrolnie, a dziewczyny uśmiechnęły się klepiąc swoje rumaki i zeskakując z nich na ziemie. 
Wszystkie zdążyły już wyschnąć. 
Zdjęłyśmy sprzęt i zostawiłyśmy cały ekwipunek na płocie. Harry z Dylanem zaproponowali, ze nas wyręczą i zaniosą wszystko do siodlarni. Zatem zajęłyśmy się końmi. W kantarkach odprowadziłyśmy je do boksów i podziękowałyśmy za bardzo udany trening. Potem zebraliśmy się w salonie, by odpocząć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz