Leżałam sobie na kanapie w salonie, w telewizji leciał
program kulinarny, czyli nie dla mnie… Ale popatrzeć można.Niestety u nas nikt gotować nie potrafi, życie jest smutne, trudne i nijakie.
- Ruska! – Wydarła się Ania. Stała w drzwiach i mierzyła we
mnie palcatem.
- Hmm? – Odwróciłam się do oparcia i wsparłam na łokciach by lepiej widzieć jej morderczą minę.
- Ten twój konik przyjechał. – Powiedziała, westchnęła i wyszła z wielkim oburzeniem.
- Hmm? – Odwróciłam się do oparcia i wsparłam na łokciach by lepiej widzieć jej morderczą minę.
- Ten twój konik przyjechał. – Powiedziała, westchnęła i wyszła z wielkim oburzeniem.
Jakim prawem ludzie mogą mieć przerwy między treningami
koni?! Przecież to niedopuszczalne! Zła Ruska! Uśmiechnęłam się i wyłączyłam
telewizor po czym ziewnęłam i założyłam kowbojki, które wałęsały się na
podłodze. Kiedy wyszłam na zewnątrz, przyczepa była otwierana przez Charliego.
Blondyn przywiózł mi z Lidera San Galaxy Stara.
- Hej. – Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go wyrywając uwiąz
i wlazłam do środka pojazdu. San spojrzał na mnie pytająco. Pogłaskałam go i zapięłam,
następnie wyprowadziłam na zewnątrz i pozwoliłam mu się dokładnie rozejrzeć. Charlie podarował nam dwa kilogramy truskawek i
pojechał do Lidera, musiał zaszczepić Presleya, a to było zajęcie na ładnych
kilka godzin… Sabina i Valentine natychmiast dopadły owoce i razem ze mną
podążyły do stajni ogierów. Boks dla srokacza był już przygotowany, dlatego od
razu wprowadziłam go do środka i chwilę obserwowałam. Obrócił się wokół własnej
osi i powąchał siano oraz poidło. Wystawił głowę na korytarz, wiec pogłaskałam
go po czole i poczęstowałam cukierkiem.
- Wróciłeś, co? Bądź grzeczny. – Pocałowałam go w chrapy i
poszłam się przebrać. Black Rose na mnie czekała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz