Selciers Evere & Delicja
Rano obudził mnie budzik, który nastawił Nick by przygotować mleko dla Nadii. Podniosłam się i zerknęłam na zegarek wskazujący 6 godzinę. Postanowiłam, że już wstanę i pojeżdżę konia. A więc ubrałam się i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Nikogo w kuchni nie było cisza i spokój jedynie ze stajni słyszałam rżenie koni i pracowników, którzy już buszują od samego rana. Przygotowałam sobie tosty na szybko po czym zjadłam i poszłam do stajni. Była godzina gdzieś tak za dziesięć siódma, gdy już pracownicy zaczęli karmić konie. No więc po karmieniu musiałam poczekać jeszczę z godzinkę, aż konie sobie to wszystko przetrawią i poukładają w żołądku. Stajenni zaczęli wyprowadzać po kolei konie na pastwiska i po dwudziestu minutach w stajni było pusto. Wyszłam przed stajnię by popatrzeć na konie znajdujące się na pastwisku. Myślałam jaki trening dziś przeprowadzić i jakiego konia wybrać. Postanowiłam dziś poskakać na moim nowym nabytku ogierze Selciers Evere. Po chwili do stajni weszła Sky.
- Hey Sky, mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.
- Tak? - odpowiedziała uśmiechnięta dziewczynka.
- Czy nie chciałabyś wyczyścić mi Selciers Evere? - zapytałam.
- Pewnie, że chcę już po niego idę i go wyczyszczę. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje Sky. - odwzajemniłam uśmiech.
Gdy Sky poszła czyścić mojego wierzchowca ja chciałam odnaleść Dylana. Po kilku minutach go znalazłam nie było trudno go znaleść, bo siedział przy pastwisku przyglądając się koniom.
- Dylan, nie chciałbyś skoczyć dzisiaj sobie coś ze mną na Owenie? - zapytałam.
- Wiesz co.... Dziś nie mogę zbytnio, ale napewno następnym razem skorzystam. - odpowiedział.
- No dobrze.
Po rozmowie z Dylanem poszłam na parkur ustawić sobie przeszkody, a potem zaraz poszłam do Sky sprawdzić jak jej idzie.
- Sky i jak? - zapytałam.
- Już kończę. - odpowiedziała.
- Ok to ja już pójdę po sprzęt.
Zabrałam sprzęt ogiera i powiesiłam na boksie. W kieszeni miałam kilka kostek cukru. Ogier wyczuł i zaczął się łasić. Nie mogłam oprzeć się jego urokiem i dałam mu jedną.
- Niee, już wystarczy następną dostaniesz po treningu. - powiedziałam do ogierka.
- Dziękuje ci bardzo Sky już sobie poradzę. - powiedziałam.
Przy siodłaniu ogieras stał grzecznie, przy kiełznaniu nieco gorzej. Bo zadzierał łeb do góry naszczęscie dał się namówić na cuksa i przyjął wędzidło.
- O hej Delka co tam będziesz robić? - zapytała z ciekawością Rus.
- Wiesz co chcę wypróbować go i poskaczę sobie. - powiedziałam
- To super ja dzisiaj chyba wezmę i pojadę w teren. - oznajmiła Ruska.
- Ok to ja dalej działam.
- Ok papa.
Na koniec założyłam mu jeszczę ochraniacze i poszłam sobie po bacik oraz toczek. Chwilę potem wsiadłam w stajni na konia i ruszyłam w stronę parkuru. Gdy weszłam na parkur od razu zaczęłam stępa na luźniej wodzy. Ogier szedł dostojnie chyba chciał by ktoś zwrócił na niego uwagę. Po chwili stępa nabrałam wodzę i również w stępie zaczęłam go wyginać. Ogier ładnie się wyginał, lecz gdy zmieniłam kierunek jazdy już szło mu gorzej rozpraszał się. By ogier się nie znudził po chwili zaczęłam kłusa. Robiłam sobie slalomy między przeszkodami i dużo wykonywałam przejść ze stępa do kłusa. Ogier chciał jechać mocno do przodu lecz ja mu na to nie pozwalałam. Nie chciałam z nim walczyć po prostu na spokojnie, musi wiedzieć że ja tu rządzę a nie on. Po dłuższym czasie kłusa przeszłam na chwilkę do stępa, lecz już po kilku minutach znowu zakłusowałam. Robiłam sobie dodawanie i skracanie w kłusie. Ogier reagował super na moje sygnały nie miał z tym żadnych problemów. Miałam już rozgrzanego konia by pojechać sobie drążki lub cavaletti. Żywym i równym kłusem najechałam sobie na drążki raz z jednej i raz z drugiej strony. Ever prezentował się świetnie przejeżdżając przez drążki. Po kilku najazdach na drążki najechałam sobie na cavaletti Ogier również przepięknie się prezentował widać, że pokonuje cavaletti z łatwością. Gdy skończyłam najeżdżać na drążki i cavaletti od narożnika zagalopowałam sobie na prawą nogę. Wystarczyła lekkie dotknięcie łydki a ogier ruszył galopem. Chwilę pogalopowałam, a następnie zrobiłam płynne przejście do kłusa po czym znowu zagalopowałam. Robiłam tak kilka razy, a potem rozgalopowałam go porządnie. Przez kłus zrobiłam zmianę kierunku i również wykonałam to samo tylko, że na inną stronę. Po kilku minutacj galopu przeszłam do kłusa i po chwili znów zagalopowałam i najechałam sobie na pojedyńczy drążek z galopu. Ever nie lubił skakać małych przeszkód lub skakać przez drążek na ziemi dlatego często mu to nie wychodziło.
Przejechałam również galopem przez pojedyńczą cavaletti, a następnie przeszłam do stępa by ustalić kolejność przeszkód. A były to:
1.Koperta 90 cm
2. Stacjonata 105 cm
3. Pajączek 110 cm
4. Okser 125 cm
5. Stacjonata 120 cm
6. Double barre 115 cm
7. Triple barre 130 cm
Nabrałam wodzę i zagalopowałam ze stępa. Przed najazdem na przeszkody zrobiłam jeszcze jedno koło galopem, a następnie płynnie najechałam na pierwszą przeszkodę, którą była koperta. Ogier bez problemu pokonał tą 90 cm kopertkę. Po przeszkodzie nakierowałam go na następną. Twardo lądował koń, który kocha skakać. Skok przez pajączka nie zrobił mu dużej różnicy porównując do stacjonaty spokojnie bez żadnego stresu sobie przeskakiwał przeszkody. Dla niego to nic trudnego. Gdy skręciłam na oksera trochę bardziej się nakręcił i skoczył tak jak by wystrzelił z torpedy ma takie zapasy takie przeszkody on skacze bez żadnego wysiłku. Gdy przeskoczył double barra również fantastycznie najechałam na triple barra już trochę bardziej się bałam przeskoczyć tą przeszkodę, lecz całkowicie mu ufałam i ja mam zrobić swoje, a on resztą się zajmie. Ta przeszkoda wydawała mi się bardzo wysoka mierzyłam ją, ale jakoś coś mnie tknęło i chciałam się wycofać, ale nie będę przecież uczyć konia wyłamywać on to przeskoczy skakał o wiele wyższe. Gdy dojechał do przeszkody wybił się miał jeszcze sporo zapasu leciał, poprostu jak ptak. On jest niesamowity. Teraz chyba dopiero się rozkręcił.
- Następnym razem wyżej sobie skoczymy, zobaczymy na ile cię stać. - powiedziałam, klepiąc konia.
Przeszłam do stępa i przez dłuższy czas klepałam ogierka. Szedł z wiszoną głową jednak nasłuchiwał czy coś się nie dzieje. Porządnie występowałam konia, a następnie pojechałam do stajni. Zsiadłam z niego, rozsiodłałam go, założyłam derkę i poszłam mu zamyć nogi.
- Tak jak obiecałam masz tą swoją kostkę cukru. - powiedziałam głaszcząc go po pyszczku.
Wprowadziłam go do boksu i poszłam się czegoś napić.
Serdecznie zapraszam na otwarcie Malinowego Wzgórza! :)
OdpowiedzUsuńPrzygotowałam dla Was zawody i sprzedaż koni
http://malinowe-wzgorze.blogspot.de/
WIELKI POWRÓT ! A wraz z nim na dniach zawody :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do współpracy, o odpowiedź proszę na blogu :)
http://sk-grandprix.blogspot.com/